Kolejny atak na emerytury
MAGDALENA OSTROWSKA
Rząd PiS od dłuższego czasu zapowiada zrobienie „porządku” z emeryturami mundurowymi.
Oczywiście, chodzi przede wszystkim o tych emerytów mundurowych, którzy większość uprawnień nabyli w okresie Polski Ludowej. Zmiany te już sprzedawane są pod jakże chwytliwym hasłem „odebrania ubeckich emerytur”, co przez ludzi, którzy dziś mają coraz mniej pewności, czy uda im się wypracować jakiekolwiek świadczenie na starość, zostanie zapewne odebrane jako akt dziejowej sprawiedliwości.
Oczywiście, te zapowiedzi nie były specjalnie nagłaśniane podczas ubiegłorocznej kampanii wyborczej, chyba że na zamkniętych spotkaniach z żelaznym elektoratem PiS. Sztandarowym projektem emerytalnym, zgłoszonym najpierw przez walczącego o prezydenturę Andrzeja Dudę, a następnie przez PiS było przecież obniżenie podniesionego przez poprzednią koalicję PO-PSL wieku emerytalnego. W miarę jak zrealizowanie tej obietnicy, coraz bardziej się oddala, z pewnością obecnemu rządowi przyda się jakiś spektakularny ruch w sprawach emerytur i to zrobiony w takim stylu, by przeciętny wyborca prawicy - choć poczeka jeszcze na obniżenie wieku emerytalnego - miał jednak poczucie satysfakcji moralnej, że przynajmniej „te esbeki” będą miały mniej. Co więcej, takie postawienie sprawy doskonale wpisuje się w polską mentalność.
Podzielić i naszczuć
Na razie (i wciąż nieoficjalnie) mówi się wyłącznie o ewentualnych obniżkach emerytur byłych funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa PRL. Znając jednak stosunek obecnego rządu do wszelkich służb mundurowych, szczególnie tych, których służba choćby częściowo objęła okres przed 1989 r., z czasem będzie można spodziewać się uderzenia w następne formacje. Fakt, iż rządzący nie biorą się za wszystkie służby mundurowe za jednym zamachem wynika z tego, że byłoby to po prostu niebezpieczne politycznie.
Jak wspominaliśmy tydzień temu na łamach „Dziennika Trybuna”, rząd przyjął specyficzną taktykę „rozprawiania” się z nie darzonymi przez siebie sympatią środowiskami mundurowymi, próbując dzielić je według kryterium roczników oraz resortów, bo podzielone środowisko o wiele łatwiej jest spacyfikować. Klasyczna metoda „dziel i rządź” jest od lat skutecznie stosowana także w odniesieniu do innych grup zawodowych, aby zniszczyć ich poczucie solidarności i świadomość wspólnego interesu.
Kolejnym argumentem na rzecz obniżenia emerytur będzie konieczność zabezpieczenia pieniędzy w budżecie na inne wydatki, takie jak chociażby program „500+”. W dodatku tego rodzaju zmianę wysokości świadczeń emerytalnych bez trudu będzie można „sprzedać” większości społeczeństwa, które od lat jest napuszczane przeciwko służbom mundurowym - a także górnikom - o których kolejne rządy mówią, że korzystają one z nie wiadomo jakich przywilejów.
- To politycy i urzędnicy ustalają prawo, a nie my. To nie funkcjonariusze ani żołnierze wprowadzili takie, a nie inne zasady przechodzenia na emeryturę - mówią nam przedstawiciele mundurowych związków zawodowych. - Skoro jednak pewne zasady zostały ustalone, one powinny obowiązywać tych, którzy na takich właśnie zasadach rozpoczynali niełatwą służbę. Dla wielu żołnierzy i policjantów, niezależnie od ustroju, w jakim przyszło im służyć, pewną rekompensatą za szereg niedogodności związanych z tego rodzaju pracą, były właśnie specyficzne uprawnienia emerytalne – wyjaśniają.
Sprzeczne komunikaty
Przypomnijmy, że świadczenia funkcjonariuszy MSW zostały już raz obniżone, za rządów koalicji PO-PSL, na mocy tzw. ustawy deubekizacyjnej z 23 stycznia 2009 r. Kolejna próba obniżenia emerytur mundurowych, mająca objąć już nie tylko byłych funkcjonariuszy MSW, miała miejsce w następnej kadencji. Autorem zgłoszonych dwukrotnie (drugi raz 19 lutego 2015 r.) projektów ustaw był reprezentujący Solidarną Polskę poseł Patryk Jaki. Projekty te wtedy nie zostały jednak przegłosowane, co nie znaczy, że wkrótce się do nich nie wróci. Zwłaszcza, że Solidarna Polska jest częścią obozu rządzącego, zaś sam Jaki pełni dziś funkcję wiceministra sprawiedliwości.
Nic dziwnego, iż pogłoski o tym, że nowa władza ponownie zechce dobrać się do emerytur mundurowych pojawiła się wkrótce po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych. Zwłaszcza, że w obecnym Sejmie zabrakło przedstawicieli Sojuszu Lewicy Demokratycznej, którzy jako jedyni - i to od wielu lat - stawiali tamę tego rodzaju zapędom. Najwyraźniej środowiska mundurowe poczuły się na tyle bezpiecznie (lub zostały już na tyle podzielone), że nie czuły potrzeby głosowania na Sojusz podczas ostatnich wyborów parlamentarnych.
W związku z plotkami na temat szykującej się kolejnej fali obniżek emerytur dawnych funkcjonariuszy MSW, z oficjalnym pytaniem w tej sprawie do kierownictwa MSWiA wystąpił przewodniczący NSZZ Policjantów, Grzegorz Nems. W odpowiedzi, na stronie internetowej ministerstwa 5 stycznia 2016 r. opublikowano oficjalny komunikat w tej sprawie: „MSWiA informuje, że Rząd oraz MSWiA nie prowadzą i nie planują prowadzić żadnych prac nad zmianami w ustawie emerytalnej funkcjonariuszy Policji i innych służb mundurowych. Emerytury i renty funkcjonariuszy są i będą naliczane na zasadach określonych w ustawie z dnia 18 lutego 1994 r. o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Więziennej oraz ich rodzin”.
- Faktycznie, oficjalny komunikat MSWiA brzmiał uspokajająco, ale jeszcze tego samego dnia wiceminister Jarosław Zieliński powiedział publicznie, że takie prace są jednak prowadzone w jego otoczeniu i dotyczą na razie emerytowanych funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa państwa - mówi „Dziennikowi Trybuna” płk Zdzisław Czarnecki, prezydent Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych.
Dane z sufitu
Przy okazji, wiceminister Zieliński podał do publicznej wiadomości, jakoby średnie świadczenie pobierane przez byłych funkcjonariuszy wynosiło 4-6 tys. zł, a najwyższa emerytura wynosiła aż 22 tys. zł. informacja ta oburzyła mundurowych związkowców, według których dane, na które powołał się wiceszef MSWiA są po prostu wyssane z palca. Z informacji Zakładu Emerytalno-Rentowego MSW wynika bowiem, że średnia emerytura „resortowa” wynosi nieco ponad 3,5 tys. zł brutto, przy czym jest to średnia dotycząca wszystkich emerytowanych funkcjonariuszy, a więc zarówno dawnych funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa, jak i byłych policjantów czy emerytowanych funkcjonariuszy CBA, takich jak np. słynny „agent Tomek”.
Jednocześnie mundurowi związkowcy podpowiadają wiceministrowi Zielińskiemu inne, o wiele bardziej wiarygodne źródła, z których mógłby zaczerpnąć on rzetelne informacje na temat wysokości świadczeń pobieranych przez emerytowanych funkcjonariuszy dawnych organów bezpieczeństwa. Jednym z nich może być analiza danych zawartych w postanowieniu Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 14 maja 2013 r., gdy ETPC zdecydował o nie przyjęciu do rozpoznania skargi złożonej przez 1628 byłych funkcjonariuszy. Z wyliczeń Trybunału wynika, iż średnia emerytura byłych funkcjonariuszy wynosiła 1804,26 zł brutto (1654,15 zł netto). - Nie tylko więc nie da się obronić tezy, jakoby owe „ubeckie emerytury” były nie wiadomo, jak wysokie, to z tych danych jasno wynika, że są one nawet niższe niż przeciętna emerytura „cywilna”, wypłacana z ZUS, a która wynosi 2059 zł brutto - podkreśla płk Czarnecki.
Źródłem zamieszania wokół rzekomej wysokości świadczeń pobieranych przez byłych funkcjonariuszy były ubiegłoroczne zabiegi posła Jakiego z Solidarnej Polski. To on właśnie poinformował wówczas, jakoby średnia emerytura „resortowa” wynosiła 4143 zł, jako źródło takich informacji podając Ministerstwo Obrony Narodowej.
- Jest to kłamstwo, w dodatku podwójne, ponieważ nie tylko kilkakrotnie zawyża faktyczną wysokość pobieranych świadczeń, to dodatkowo okazało się, że MON takich informacji nigdzie nie podawał! - oburza się prezydent Federacji. - Resort obrony nie mógł podać takich danych, ponieważ nimi nie dysponował. Sprawdziliśmy, czy źródłem takich danych mogło być, właściwe merytorycznie, MSWiA. Okazało się, że również to ministerstwo nie przekazywało takich informacji. Kwota ta została po prostu zmyślona i to z dokładnością do 1 zł, co miało ją uwiarygodnić - tłumaczy związkowiec.
Konstytucja nie obroni?
Warto przypomnieć, że prace nad obiema próbami ponownego obniżenia wysokości świadczeń emerytowanych funkcjonariuszy zostały wstrzymane przez Sejm poprzedniej kadencji z powodu krytycznej opinii ówczesnego rządu, Sądu Najwyższego oraz Biura Analiz Sejmowych. Poważne wątpliwości budziła zresztą przegłosowana w 2009 r. tzw. ustawa deubekizacyj - na, która objęła blisko 45 tys. emerytowanych funkcjonariuszy, w tym również tych, którzy przeszli pozytywną weryfikację po 1989 r. - Był to przejaw zemsty politycznej i zastosowania odpowiedzialności zbiorowej. Kolejna taka próba byłaby już nie tylko ponowną zemstą polityczną na tym samym środowisku, ale już wręcz jawnym dążeniem do upokorzenia tego środowiska. Poza tym, godziłoby w szereg przepisów Konstytucji RP, a zwłaszcza art. 2. i zasadę, iż Rzeczpospolita jest demokratycznym państwem prawnym - zastrzega szef Federacji.
Jest to poważny i uzasadniony zarzut. W normalnych okolicznościach tego rodzaju ustawa mogłaby zostać zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego przez jeden z uprawnionych do tego podmiotów, np. Rzecznika Praw Obywatelskich czy związki zawodowe. Od kilku miesięcy okoliczności nie są jednak normalne, ponieważ działalność Trybunału została praktycznie sparaliżowana. A to sprawia, że przeforsowanie takiej ustawy staje się o wiele bardziej prawdopodobne.
Dziennik Trybuna 25.03.2016 s. 4